flickr.com

Odwiedź moją galerię fotografii >>>> flickr.com photostream

wtorek, 19 marca 2013

Sobota pod gwiazdami - Cz.1 - Kometa

Działalność obserwacyjną astronoma amatora można niewątpliwie podzielić na dwie części. Pierwszą z nich są zwyczajne, całoroczne obserwacje. Gusta i preferencje są różne - mamy więc zapalonych fotografów, wyłapywaczy galaktyk miliony lat świetlnych stąd, obserwatorów gwiazd zmiennych, zakryciowców, meteorowców i innych - każda z tych dziedzin astronomii wymaga sprzętu, ale nawet bardziej - cierpliwości, poświęcenia i zaangażowania.

Lecz tak, jak w każdej innej społeczności - i astromaniacy mają swoje święta, nie wyznaczane przez kalendarze ziemskie, ale dyktowane przez rytm niebios. Święta są większe i mniejsze, bardziej lub mniej medialne, jednak każde z nich prowadzi do jednego - spotkania astronomów amatorów w większym niż zazwyczaj gronie i wspólne przeżywanie zjawisk - często ze świadomością, że druga szansa na taką obserwację w czasie naszego krótkiego żywota nie będzie nam już dana. Jakież dziwne uczucie towarzyszyło mi obserwując tranzyt Wenus przed tarczą Słońca w czerwcu 2012 r., gdy z jednej strony miałem w pamięci widok sprzed 8 lat (zresztą - przez ten sam teleskop TAŁ-100RS), kiedy całe zjawisko było widoczne z Polski - zaś z drugiej strony myśl, iż jest to ostatni raz za mojego życia, moich przyszłych dzieci, i prawdopodobnie ich wnuków. Dobitnie uświadamia to obserwatorowi, jak marną i nieistotną jednostką czasu jest ludzkie życie. Można mieć bowiem pewność, że gdy za ponad 100 lat cień Wenus znów padnie na Ziemię, ludzkość będzie zupełnie inną cywilizacją niż obecnie. Jednego można być pewnym - nadal będą płacić podatki.

Na szczęście, jasne komety pojawiają się co kilka lat, a kometa C/2011 L4 PanStarrs to niewątpliwie jeden z najciekawszych obiektów roku 2013. I chyba prezentem od mroźnej zimy, mającym zrekompensować przedłużony okres jej urzędowania, było okno pogodowe przypadające na optymalne warunki widoczności komety.

Nie było jednak tak oczywiście łatwym jej złapanie - udało mi się to dopiero w sobotę, 16 marca, za trzecim podejściem. Kometę schwytałem przez lornetkę z piątego piętra bloku. Widoczny był jej piękny, szeroki, żółtawy warkocz pyłowy oraz bardzo jasne jądro. Typowego warkocza gazowego nie zaobserwowałem, aczkolwiek obserwatorzy wskazują, że jest widoczny, częściowo nakładając się z warkoczem pyłowym - trzebaby podejść do sprawy teleskopem. Z mojej miejscówki (centrum Wrocławia) nie byłem w stanie potwierdzić jej widoczności gołym okiem, lecz przyklejony do lornetki niezbyt się starałem. Za to zachowałem ją na zdjęciu, zawieszoną majestetycznie nad Factory Outlet przy Granicznej:

Oczywiście, temat jest obecnie "medialny" (do tego stopnia, że Super Express postanowił o tym napisać), ale kometa będzie obserwowalna jeszcze przez kilka miesięcy. Pomimo stopniowego zaniku warkocza w miarę oddalania się od Słońca - widoczna będzie coraz wyżej nad zachodnim horyzontem - a zatem na coraz ciemniejszym niebie. Myślę, że zerknięcie na oddalającą się kometę warto włączyć w najbliższym czasie do swojej obserwacyjnej listy rozgrzewkowej.

Ciąg dalszy nastąpi...

3 komentarze:

  1. Gratuluję udanych obserwacji i świetnej fotki:)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. I jeszcze pytanko jedno... co możesz powiedzieć o Nikonie D90? Chodzi mi przede wszystkim o jakość obrazu na wyższych czułościach ISO. Jak jest z matrycą w tych modelach?

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Oczywiście w astrofoto to nie przeszkadza aż tak, bo odejmujesz darki, stackujesz wiele klatek itp. Natomiast jeśli pytasz o "zwykłą" fotografię to uznałbym ISO 1600 za górny limit przyzwoitości. Niestety, nie mam porównania z innymi aparatami, ale mi "wydajnosć" tej matrycy w zupełności wystarcza. Dla naświetlań powyżej kilku sekund Nikon ma fajną opcję - po wykonanej ekspozycji zamyka migawkę, wykonuje sobie darkframe, i ją sam odejmuje od zdjęcia - bardzo to poprawia wyniki przy nocnych długich ekspozycjach. Jest jeszcze opcja odszumiania, ale mam ją wyłączoną. Jeżeli Cię interesuje jakiś konkretny rodzaj zdjęcia, to mogę poszukać u siebie - sama ocenisz. Ale ogólnie ten aparat szczerze polecam, bo mimo, że jest lekki, to jest całkiem duży (doskonale leży w dłoni), bardzo ergonomiczny, szkła Nikkora są dobrej jakości i na to głównie bym zwracał uwagę - ja bym go nie zamienił na żaden inny. Zasada jest zawsze ta sama - musisz nałapać światła, dodając oświetlenie lub wydłużając ekspozycję - wysoka czułość to nie rozwiązanie, i powie Ci to każdy fotograf :)

    OdpowiedzUsuń