flickr.com

Odwiedź moją galerię fotografii >>>> flickr.com photostream

wtorek, 21 lutego 2012

Columbus 12,5" (320/1500)

Czas obserwacji: 21 lutego 2011 godz. 2-6
Miejsce obserwacji: Około 25 km od centrum Wrocławia
Warunki widoczności: nów, zaświetlenie: średnie, przejrzystość: doskonała, seeing: doskonały
Obiekty: Mars, Saturn, M13, M27, M57, M81/M82
Sprzęt: Columbus 12.5", lornetka 7x35

Poprzedniej nocy w końcu dane było mi odbyć pierwsze obserwacje nowym teleskopem - Columbusem 12.5". Obserwacje odbywały się w południowych okolicach Wrocławia. Niebo w tych rejonach jest lepsze niż we Wrocławiu, jednak wciąż po adaptacji wzroku do ciemności niebo świeci jasną łuną, szczególnie od strony północnej. Takie są uciążliwości mieszkania w mieście - w czasach, gdy cena benzyny wynosi 5,60, ciężko jest pozwalać sobie każdej nocy na wyprawy w odległe ciemne miejsca. Zresztą, celem wyprawym było bardziej przetestowanie nowego teleskopu niż konkretne obserwacje.
Jedynie wspomnę na temat parametrów technicznych Columbusa - lustro 320/1500, konstrukcja kratownicowa typu Ultra-Light z rurek aluminiowych, montaż Dobsona typu kołyskowego ze sklejki lakierowanej (na płozach). Cela lustra o podparciu 6-punktowym z regulowaną wysokością lustra w zakresie około 15 cm (jest więc możliwość przeostrzenia do nasadki binokularowej, co mnie niezmiernie ucieszyło).
Rozstawianie Newtona kratownicowego pierwszy raz trwa dłuższą chwilę. Jednak to samo stwierdzenie stosuje się standardowego zestawu tuba + montaż paralaktyczny. Po nabraniu rutyny, kiedy każdy element ma swoje dokładne miejsce, czas i kolejność montażu, a człowiek nie biega zdezorientowany ze śrubkami w kieszeniach, rozłożenie to kwestia odkręcenia 3 śrubek, zdjęcia pierścienia górnego, przyniesienie kratownicy, przykręcenie jej 3 śrubami, następnie przykręcenie do niej owego pierścienia kolejnymi 3 śrubami, oraz nałożenie osłon. Nie jest to bardzo wiele pracy, za to teleskop zajmuje o wiele mniej miejsca w samochodzie niż np. Lightbridge 10, a przede wszystkim jest znacznie lżejszy. W razie potrzeby jeszcze gęstszego pakunku (np. w wypadku dalszej wyprawy gdzie dochodzą bagaże), możliwe jest odkręcenie płoz i zapakowanie teleskopu do dwóch bardzo solidnych skóropodobnych toreb: na część główną teleskopu oraz na rurki/płozy. Wtedy korpus teleskopu zmieścimy do bagażnika tak ciasnego auta jak Honda Civic, zaś element długi jakim są rurki w pokrowcu zawsze znajdzie swój zakamarek na tylnym siedzeniu lub w bagażniku dachowym.
Ciężko jest mi się wypowiedzieć na temat powtarzalności kolimacji pomiędzy rozłożeniami, ponieważ teleskopu jeszcze nie kolimowałem "od serca". Według relacji innych użytkowników Columbusów zazwyczaj wystarczająca jest niewielka poprawka ustawienia lustra głównego.
Obserwacje rozpoczęły się od spojrzenia na Marsa. W obrazie widoczne były trzy podstawowe elementy: niedostateczne wychłodzenie, zła kolimacja i mnogość szczegółów tarczy, większa niż widziałem kiedykolwiek Makiem lub Tałem, mimo że owiana świetlistą poświatą. Mars jest planetą bliską Słońcu i jego jasność powierzchniowa jest znaczna. Przy małym powiększeniu widoczne 6 spajków od trójramiennego pająka.
Saturn na pierwszy rzut oka nieco mnie rozczarował - wszystkiemu była winna jednostronna poświata od niepoprawnej kolimacji. Ponieważ w duszy nadal kocham widoki planet, postanowiłem nie zostawiać tego, i spróbować nieco poprawić ten stan rzeczy. Ponieważ nie miałem żadnych przyrządów pozwalajacych na skolimowanie teleskopu, musiałem zdać się na metodę "na mniej więcej". Skierowałem teleskop na jasną gwiazdę i rozogniskowałem obraz by mieć widok za ogniskiem - cień lustra wtórnego był przesunięty o około 1/3 promienia krążka. Utrzymując krążek w miarę na środku pola widzenia, ustawiliśmy lustro główne tak, by obraz stał się symetryczny. Nie jest to metoda idealna, jednak dała rezultat.
Wynik był zaskakujący. Co prawda kolimacja nadal nie była idealna, i najlepszy obraz znajdował się po prawej stronie pola widzenia, jednak mimo tego planety pokazały mnogość szczegółów.
Mars pokazał dwa wyraźne oddzielone kontynenty. Muszę w tym miejscu dodać, że w żadnym z moich teleskopów (Mak 150 oraz Tał 100RS) nie widziałem Marsa w takiej ilości szczegółów widocznych na pierwszy rzut oka. Widoczna była również czapa polarna, jednak nie tak wyraźnie jak ostatnio Tałem - może dlatego że ostatnio oglądałem inną półkulę Marsa. Obserwacje prowadzone okularem Plossl Antares 10mm, którego uważam za dobry okular (albo po prostu posiadam dobry egzemplarz). Niestety, okazało się że Orto 7mm nie chce wyostrzyć - szkoda wielka, ponieważ czuję że przy tamtym seeingu widok zwaliłby z nóg. Znaczną poprawę wnosiło tu zastosowanie filtrów - filtr pomarańczowy wybił jeszcze lepiej zarysy kontynentów, filtr niebieski - poprawił widoczność czapy polarnej, zaś żółty - ogólną widoczność detali. Krawędzie były tak jasno zarysowane i ostre, że bez problemu mógłbym wykonać szkic. Zero pływania, zero domyślania się. To po prostu zasługa rozdzielczości i dużej źrenicy dostarczanej przez optykę 1/16L.
Obserwacje Saturna potwierdziły jedno - przy swojej subtelnej kolorystyce, planeta ta najlepiej oddaje ją w refraktorach. Jednak mimo nieco słabszej barwy niż w TALe, Saturn pokazał piękne szczegóły. Znowuż, były one wysoce skontrastowane i widoczne na pierwszy rzut oka, bez potrzeby wpatrywania czy domyślania się. Na tarczy było widać wyraźny i szeroki cień od pierścienia (a nie cieńką kreseczkę). Z kolei cień tarczy na pierścieniu był wyraźnym kształtem geometryczym. Na samej tarczy planety widoczny naturalnie pas, lecz wydawało mi się że widzę go wyraźnie a nie jako rozmazaną smugę. No i, najważniejsze - przerwa Cassiniego widoczna na wprost na sporej części obwodu. W TALe jedynie majaczyła.
W tym momencie kolejny raz pożałowałem, że nie mogę zastosować powiększenia ponad 200x które dałby ortoskop 7mm. Zresztą, tej nocy teleskop ten zniósłby nawet powery ponad 300x.
Saturn jest planetą, która ze względu na swoją delikatną kolorystykę niezbyt lubi filtry, jednakże tutaj filtr żółty potwierdził swoją rolę jako uniwersalny filtr znacznie podnoszący kontrast obserwowanych obiektów. Jeśli wykonywałbym szkic, zapewnie używałbym tego filtra.
Jeszcze raz muszę podkreślić, że brak starannej kolimacji połączony z zastosowaniem słabo skorygowanego okularu w jasnym teleskopie sprawiły, że trzeba było szukać w polu widzenia miejsca kompromisu wad teleskopu i okularu. Jeśli dłużej pobawiłbym się kolimacją tak, by oś optyczna teleskopu wypadła w środku okularu - widoki byłyby jeszcze lepsze.
Dość jednak o planetach. Tej nocy obserwowaliśmy wiele innych obiektów. Nie pomogło to, że zapomniałem zabrać osłony, i sporo światła wpadało bokami do wyciągu. Obiektem nocy była zdecydowanie M13 widoczna we wstającym leniwie Herkulesie. Ponieważ gromady generalnie nieźle się bronią pod słabym niebem, można było się tego spodziewać. Gromada widoczna ładnie i rozbita przy powiększeniu 60x. Przy pow. 150x widok wypełniał całe pole widzenia, i mógłbym go z ręką na sercu nazwać fotograficznym. Kolejny raz - najlepszy widok jaki w życiu miałem przez teleskop.
Cały czas widoczne było w okularze jasne tło nieba, przez co galaktyki nie prezentowały się o wiele bardziej okazale niż zazwyczaj, chociaż widok był naturalnie lepszy. Galaktyki Bodego M81&M82 jawiły się jako podłużna i okrągła mgiełka. Triplet Lwa widoczny niestety słabo pod tak jasnym niebem. Za to M57 tradycyjnie cieszyła oko będąc jasnym obwarzankiem widocznym na wprost. M27 również nie zawiodła, widoczna jako poświata o kształcie znanym ze zdjęć. Jednak są to obiekty nieba letniego. W chwili obecnej jest zdecydowanie sezon galaktyczny, i należałoby to uczcić co najmniej jedną wizytą pod naprawdę ciemnym niebem. Dodatkowo planuję zakup filtra O-III do obserwacji obiektów mgławicowych, jednak ponieważ mój budżet na zabawki sięgnął dna, to czas by trochę popracować i zaoszczędzić.
Nota końcowa - nad ranem cała podstawa teleskopu była pokryta szronem - oba lustra czyste - moje obawy co do konstrukcji otwartej teleskopu się nie sprawdziły.
Nie poświęciłem zbyt wiele uwagi w tym opisie obiektom głębokiego kosmosu, jednak głównym celem obserwacji była dla mnie ocena optyki teleskopu na obiektach planetarnych oraz to, jak sprawdza się w praktyce system składania. Oba testy wypadły nadzwyczaj zadowalająco, i czuję że decyzja o sprzedaży montażu i Maka oraz o zakupie wyrzutni była trafiona w dziesiątkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz